sobota, 19 stycznia 2013

dawno dawno temu...


... w roku 1958 powstało to oto cudo!



...aż pewnego dnia trafiło w moje ręce ^^

Nie będę ukrywać, że maszyna potrafi robić psikusy... Niby napędzana jest pedałem, a czasem potrafi szyć sama! Niestety nie są to żadne czary, raczej jakieś spięcie w pedale (czy jak to woli regulatorze obrotów), więc jej właściwości 'samoszyjących' nie uważam za zaletę. No i nie ma jeszcze swojego stałego miejsca, więc często działam na maszynie mamy i oszczędzam czas... bo zanim wyciągnę ten mój ciężki sprzęt na biurko...

A może ktoś z Was ma pedał do mojej Tuły i chciałby mi go odsprzedać? :)

Na koniec muszę się jeszcze poskarżyć i wytłumaczyć... Pierwsze zwiastuny sesji i chwilowy brak aparatu totalnie nie sprzyjają blogowaniu, więc musiałam odkopać coś z archiwum i padło na moje kapryśne cudeńko.

Do usłyszenia za jakiś czas ;)

niedziela, 13 stycznia 2013

wieczny kalendarz

Musicie wiedzieć, że na dysku mojego komputera można znaleźć folder, który jest małą kopalnią pomysłów. To w nim lądują inspiracje, wygrzebane gdzieś z czeluści Internetu. Jakiś już czas temu wylądowało tam, te oto zdjęcie...

źródło: pinterest.com

Od razu nasunęła mi się myśl - wieczny kalendarz... Uznałam to za pomysł doskonały, ale pomyślałam, że wolałabym go zrealizować w nieco bardziej zamkniętej formie. Gdy pewnego dnia chodziłam po sklepach i zauważyłam 'recyklingowy' zeszyt, od razu wiedziałam na co go przeznaczę :)
Proste zdania, niejednokrotnie skrótowe myśli. To nie jest pamiętnik, który służy wywnętrzaniu się. To coś, co wiem, że kiedyś będzie dla mnie niesamowitą pamiątką. Już nieraz sięgałam do niego, by przypomnieć sobie, kiedy dana rzecz miała miejsce. Muszę przyznać, że pamięć mam bardzo wybiórczą i o niektórych chwilach i zdarzeniach nie pamiętałabym w ogóle, a tym sposobem dziennie mogę zobaczyć, ile niesamowitych sytuacji i spraw przyniosły mi poprzednie lata. 

Zdjęcie poniżej niestety 'telefonowe', bo chwilowo nie mam dostępu do aparatu, ale nie o jakość czy o wykonanie tu chodzi ;)
 

Muszę Wam powiedzieć, że zapisując kolejne daty, śmiem stwierdzić, że pewne dni są magiczne i co roku przynoszą ze sobą coś dobrego. Są też takie, które są dniem egzaminów, ale i takie gdzie zapisków jakoś brak.

Na zakończenie jeszcze moja podwieczorkowa sałatka :) Yuummmy!


Przyjemnego wieczoru :)

sobota, 5 stycznia 2013

była sobie sobota


Pierwsza w tym roku sobota była dla mnie dniem niemal w całości spędzonym w domu. Z nudów pocięłam lumpeksowy sweter za złotówkę. Poszło tak jakoś bez zastanowienia, bez mierzenia, czyli zgodnie z zasadą "co wyjdzie to wyjdzie, najwyżej wyląduje w koszu". Nawet wyszło... Zaleta jest przynajmniej jedna - można się nim owinąć, dwa razy albo nawet trzy, tak aby przylegał do szyi i milutko grzał :))


Później było już tylko małe spa, relaks i błogie leniuchowanie ^^


Dobrej nocy!